Czy da się samodzielnie naprawić ubytki w lakierze samochodowym?
Porysowane auto na parkingu, a sprawcy brak, czyli rozpoczynamy długą i zwykle nie przynoszącą efektów zabawę. Poszukiwanie świadków, monitoringu i przyjaznego funkcjonariusza, który rzetelnie zajmie się naszą sprawą. Samymi rysami będzie musiał zająć się lakiernik. Czy na pewno?
Drogi Panie, nie wyjdzie to tanio…
Każdego poszkodowanego obliczanie kosztów fachowca zwyczajnie boli – auto nie zostało zarysowane z naszej winy, natomiast z naszego portfela będziemy pokrywać straty. Tę kwotę można obniżyć, samodzielnie wykonując proste naprawy lakiernicze. W sytuacjach, w których na rysy nie pomaga już pasta maskująca, pojawiają się małe wypryski rdzy czy inne, niewielkie ubytki – w zasadzie bez dużego ryzyka możemy podjąć samodzielną naprawę. Jak się do niej przygotować?
Proces krok po kroku
Przede wszystkim ważne jest miejsce, w którym będziemy pracować. Jeśli nie dysponujemy ogrzewanym garażem – wybieramy dzień, w którym przez kilka godzin będzie ciepło i słonecznie. Potem warto udać się bezpośrednio do sklepu i zaopatrzyć w: lakier o numerze identycznym jak w pojeździe (jeśli nie wiesz, gdzie się znajduje, z pewnością pracownik sklepu będzie w stanie Ci pomóc), podkład, papier ścierny o małej gramaturze, np. wodny papier ścierny 400/600/800, szpachlówkę (do małych napraw w zupełności wystarczy najmniejsze pudełko) i maseczkę przeciwpyłową.
Samo malowanie jest dość intuicyjne. Za pomocą papieru ściernego likwidujemy obecne warstwy farby, biorąc pod uwagę nie tylko samo miejsce szkody, ale i jego bezpośrednie sąsiedztwo. Przygotowane miejsce przecieramy odtłuszczaczem i nakładamy bardzo cienką warstwę przygotowanej według instrukcji szpachli. Jeśli miejsce jest bardzo małe – szpachlę wystarczy nałożyć… palcem. Po nieco większych rysach rozprowadzamy plastikową szpachelką dołączaną do opakowania lub kupioną w sklepie.
A co dalej?
Teraz wystarczy tylko rozprysnąć (zgodnie z zaleceniami sprzedawcy lub instrukcji) podkład, lakier bazowy i lakier bezbarwny (oczywiście czekając, aż poszczególne warstwy wyschną). Warto, w miejscu niewidocznym (np. wewnątrz klapy wlewu paliwa) wcześniej sprawdzić czy kolor zakupionego lakieru zgadza się z faktycznym kolorem karoserii. Kiedy wyschnie ostatnia warstwa, wystarczy spolerować miejsce miękką szmatką i środkiem do polerki. Jeśli proces wyszedł nam, mówiąc delikatnie – kiepsko – możemy go powtórzyć, ścierając lakier papierem ściernym i wykonując wszystkie kolejne czynności do uzyskania pożądanego efektu i… wprawy. W ten sposób mamy zaoszczędzone od stu do kilkuset złotych. Powodzenia!